Przerwa w zasadzie to nieodpowiednie słowo. To było burzliwe dziesięć miesięcy blogowej apatii i bierności. Powiem Wam szczerze - bo tylko szczerze chcę od teraz mówić i pisać oczywiście - przez ten czas wiele razy zwątpiłem we wszystkie słowa, które sam wypociłem. Wiem, co myślicie - takich rzeczy się nie zdradza, ale jak już wspomniałem - szczerość przede wszystkim. Nie raz siedząc już nad klawiaturą odpalonego laptopa, byłem gotów napisać komunikat o zamknięciu bloga i zakończyć ten rozdział w moim życiu. Coś mnie jednak przed tym powstrzymało.
To były trudne miesiące. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale moja wiara mocno się chwiała. Dostałem w twarz od ludzi, zasłaniających się Katechizmem Kościoła i prawie uwierzyłem, żem niczego nie wart. Zły lał mnie po pysku i poniewierał, a ja się nawet nie broniłem. Dość jednak tego. Wstałem. Otrzepałem się z kurzu i zamierzam ruszyć dalej w drogę.
Od teraz przenoszę środek ciężkości na stronę czynów. Chcę aby moje słowa były poprzedzone doświadczeniem. Chcę być wiarygodny. Zgodnie z powiedzeniem "słowa uczą, przykłady pociągają".
Wiem jakie błędy popełniałem i zrobię wszystko, żeby je wyeliminować, a przynajmniej większość z nich. Podobnie jak nieuświadomiony alkoholik, zarzekałem się, że nie jestem ćpunem rozwojowym, ale z przykrością stwierdzam, że nim byłem.
Ten post jest zapowiedzią kontynuacji niniejszego bloga, a nie listą obietnic bez pokrycia. Na tym więc kończę bez niepotrzebnego lania wody.
Będzie się działo!
Inaczej wszak się nie godzi.
Amen.
Ps. Byłbym zapomniał...
Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym wspomnieć.
Od teraz przenoszę środek ciężkości na stronę czynów. Chcę aby moje słowa były poprzedzone doświadczeniem. Chcę być wiarygodny. Zgodnie z powiedzeniem "słowa uczą, przykłady pociągają".
Wiem jakie błędy popełniałem i zrobię wszystko, żeby je wyeliminować, a przynajmniej większość z nich. Podobnie jak nieuświadomiony alkoholik, zarzekałem się, że nie jestem ćpunem rozwojowym, ale z przykrością stwierdzam, że nim byłem.
Ten post jest zapowiedzią kontynuacji niniejszego bloga, a nie listą obietnic bez pokrycia. Na tym więc kończę bez niepotrzebnego lania wody.
Będzie się działo!
Inaczej wszak się nie godzi.
Amen.
Ps. Byłbym zapomniał...
Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym wspomnieć.
Nie będę się silił na blogowanie z pozycji eksperta, bądź guru, gdyż nie jestem ani jednym, ani drugim. Będę pisał jako jeden z Was - czytających (jakby nie było sam czytam to, co piszę). Innymi słowy, nie będę się stawiał ponad Wami, wywyższał i zadzierał nosa. Nie mam podstaw, ażeby to czynić.
Mam taką wizję aby ten blog przyjął w pewnym sensie formę pamiętnika lub jak kto woli dziennika pokładowego. Zamierzam relacjonować swoje dokonania, odniesione sukcesy, ale i poniesione porażki na wyboistej drodze do celu, jakim jest najlepsza i najszczęśliwsza z możliwych wersja samego siebie.
Tak mi dopomóż Bóg :)